TELEFON: 71 798 67 33

Projekt edykacyjny „Miejsca, które mówią…”

/, Wymiany/Projekt edykacyjny „Miejsca, które mówią…”

Projekt edykacyjny „Miejsca, które mówią…”

W ramach tegorocznej wymiany z hiszpańską szkołą, Institut Pons d’Icart, w Tarragonie realizowaliśmy projekt edukacyjny Miejsca, które mówią

Metafora wpisana w tytuł projektu obejmowała różnorodne doświadczenia: chodziło o odkrycie różnych miejsc, które w jakiś sposób przemawiają do młodych ludzi (mógł to być zarówno budynek, jego wnętrze, pojedyncze dzieło sztuki, ale również ulica, skwer czy park) oraz indywidualna refleksja zainspirowana tymi miejscami.

W tym roku w wymianie brało udział sześcioro uczniów z klasy II B – biologiczno-chemicznej. Istotą pracy uczestników projektu było sporządzenie dokumentacji fotograficznej oraz opisu wybranego miejsca, uwzględniającego m.in. pytania:

  • Jakie to miejsce? (np. lokalizacja, typ obiektu);
  • Co to miejsce do mnie mówi? (jakie treści w nim dostrzegam, np. historyczne, społeczne, kulturalne itp.);
  • W jaki sposób do mnie przemawia? (np. walory wizualne, użytkowe, estetyczne itp.);
  • Jakie emocje we mnie wywołuje? (np. zachwyt, wzruszenie, niechęć);
  • Dlaczego je wybrałem/am?

Taki rodzaj ankiety umożliwiał wieloaspektowe spojrzenie na wybrane obiekty (np. połączenie wiedzy historycznej, kulturowej z indywidualnymi zainteresowaniami i gustami).

Z tych subiektywnych inspiracji, emocji oraz sfunkcjonalizowanej wiedzy zrodziła się ciekawa mozaika odwiedzanych miejsc. Oto jej rezultat.

Małgorzata Wółkiewicz, Dorota Żytkiewicz

PALAU GUELL

Podróż do Hiszpanii była dla mnie czymś zupełnie nowym. Włączenie się w inną kulturę, krajobraz i mentalność pozwoliły na to bym pod innym kątem spojrzała na wszystkie otaczające mnie rzeczy. Po zwiedzeniu i obejrzeniu kilku muzeów, katedry i innych zabytkowych barcelońskich atrakcji jedno miejsce szczególnie utkwiło mi w pamięci i sprowokowało do refleksji. Jest to Park Guell, czyli duży ogród z elementami architektonicznymi w Barcelonie. Został zaprojektowany przez katalońskiego architekta Antonio Gaudiego na życzenie jego przyjaciela Eusebio Guella. Powstawał w latach 1900-1914 r. Najciekawszymi elementami parku jest brama wejściowa z przyległymi do niej dwoma pawilonami, schody wejściowe z trzema wysepkami – pierwsza ma formę groty, druga węża na tle katalońskiej flagi (symbol mądrości), a trzecia salamandry (symbol Plutona), Sala Kolumnowa, taras oraz dom- Palau Guell.

Największe wrażenie zrobił na mnie jego dach z przepięknymi kominami, które są mieszanką różnych stylów, niektóre z nich są ułożone mozaiką trencadis (kawałki potłuczonych płytek). Widok z dachu jest przepiękny, szczególnie podczas zachodu słońca. Gdy patrzy się z jednej strony, widać bogactwo i atrakcyjność miasta, jakim jest Barcelona, natomiast patrząc na drugą stronę, widzimy slumsy, dość abstrakcyjny widok z tak zamożnego domu. Właśnie ten krajobraz zapadł mi w pamięć – przepaść, jaką widać pomiędzy tymi dwoma wymiarami życia.

W mojej głowie kotłowały się myśli, wywołujące skrajne emocje, na przykład odrazę oraz zachwyt. Te silne kontrasty (z jednej strony złocenia, szalone kolory, luksus, z drugiej szare, brudne i obdrapane mury) sprawiły, że zaczęłam myśleć o życiu biednych i bogatych, sytych i głodnych, Europejczyków i uchodźców… Te widoki spowodowały też, że zaczęłam je odnosić do codziennych życiowych doświadczeń, np. doszłam do wniosku, że piękno wywołuje przyjemność, a brzydota smutek. Ale świat składa się przecież z obydwu tych aspektów.

Widok z dachu – coś tak błahego… A jednak pozwolił mi pomyśleć o ludzkiej codzienności, o życiu. Okazuje się, że czasem warto zwrócić uwagę na detale i zobaczyć coś więcej niż tylko piękną fasadę pałacu.

Karolina Kulesza

Galeria zdjęć

PLAŻE TARRAGONY

Tarragońskie wybrzeże dla mnie jest czymś niezwykłym, mającym wiele do powiedzenia zwykłym ludziom, którzy nie spodziewając się jego piękna, przychodzą nań pełni zachwytu i zaskoczenia.

Wraz z grupą uczniów z hiszpańskiej szkoły, udaliśmy się na ich tradycyjny coroczny spacer, którego trasa wiedzie przez siedem plaż na Costa Brava. Nie spodziewając się niczego specjalnego (mimo iż kocham morskie pejzaże), wszedłem na pozornie zwyczajną plażę. Plaża była piękna, szeroka i równa, z regularnie pofałdowanym piaskiem i delikatnie szumiącymi falami cieplejszej od powietrza – jak się okazało – wody. Niebo tego dnia było czyste niczym szkło laboratoryjne. Jedynie subtelne cirrusy przysłaniały słońce, które delikatnie się przebijało, dodając jeszcze więcej uroku wybrzeżu.

Po krótkiej wędrówce piach zaczął ustępować skałom. Weszliśmy na kamienne podwyższenie, które było jakby narożnikiem większej powierzchni. Już wtedy wiedziałem, że skrywa się za nim coś niezwykłego, niebanalnego, coś, czego nie można spostrzec na pierwszy rzut oka z poziomu plaży. Bo cóż to by była za niezwykłość dostępna dla wszystkich? Wszedłem więc na ten skalny postument, ciekawy tego, co zaraz zobaczę. I oto ujrzałem ogromne fale, roztrzaskujące się o krawędzie tego przepięknego kremowego piaskowca, wysokiego na 20 metrów, urwanego jakby piorunem rozwścieczonego Zeusa. Pionowo w dół zdobiły go liczne wyżłobienia, pokryte brunatnozielonymi porostami, co czyniło go jeszcze piękniejszym.

Gdy to dostrzegłem, słońce zaczęło mocno świecić, jakby sugerując mi odpowiedź na pytanie, które miejsce najbardziej przemówiło do mnie w tej bajecznej krainie Cervantesa i Gaudiego. Owiany przyjemną morską bryzą muskającą skórę, otworzyłem oczy niemal tak szeroko jak usta, z których wydobyło się bezmyślnie „jaaaaaaa”.

Do dziś pamiętam każdy szczegół: kolor, cień, listek z tamtej skały. Skały niezwyczajnej, bo pierwszej w moim życiu, która wprawiła mnie w zachwyt i naprawdę przemówiła…

Mikołaj Żelazny

Galeria zdjęć

Na naszej stronie prezentujemy jedną z prac. Całość projektu dostępna jest na blogu.

2017-10-03T00:20:25+00:00 8 listopada 2015|Wydarzenia, Wymiany|