- Jak wpadł pan na pomysł napisania pierwszej powieści?
- Co zadecydowało, że porzucił pan naukę dla literatury?
- Jak przygotowuje się pan do pisania książki?
- Ile czasu pisze pan jedną powieść i jak to pisanie wygląda od kuchni?
- Skąd czerpie pan zbrodnicze pomysły (bo przecież pana seryjni mordercy są bardzo pomysłowi, a ich motywy niełatwe do odcyfrowania)?
- Czy zawsze jest pan po stronie swojego detektywa, czy też czasem kibicuje pan wykreowanemu przez siebie mordercy?
- Bycie pisarzem. Co w tej profesji jest frapujące, ciekawe, warte poświęcenia dla niej niemałej części życia, a co – wręcz odwrotnie?
- Czy lubi pan własne powieści i czy czyta je pan czasem już po wydrukowaniu?
- O czym będzie książka, którą pan teraz pisze? Czy śledztwo poprowadzi Eberhard Mock, czy Edward Popielski?
- Dlaczego pana detektywi są tak do siebie podobni?
- Jakie rady dałby pan młodemu pisarzowi?
- Czy według pana istnieje zbrodnia doskonała?
Na te i jeszcze inne pytania licealistów z Czwórki odpowiadał najpopularniejszy polski autor kryminałów retro, jeden z najsłynniejszych współczesnych wrocławian i szczególnie efektywny promotor naszego miasta – Marek Krajewski.
Spotkanie rozpoczęło się dnia 12., dwunastego miesiąca, o godzinie 12.00, i choć, jak wyznał autor „Liczb Charona” i „Władcy liczb”, nie miało to nic wspólnego z tajnym szyfrem numerologicznym, potrójna dwunastka wytworzyła w gronie uczestników literackiej debaty szczególnie korzystną aurę. Może to zresztą nie magia cyfr, ale charyzma naszego gościa spowodowała, że spotkanie, które miało trwać godzinę znacznie się przedłużyło, a młodzi ludzie zasypali pisarza gradem pytań.
Marek Krajewski okazał się nie tylko autorem, który potrafi wciągnąć czytelnika w labirynt zagadki kryminalnej, ale i retorem skupiającym uwagę słuchaczy, sypiącym z rękawa anegdotami, łacińskimi sentencjami, facecjami i… dobrymi radami (nie darmo studenci przezwali go Księdzem Proboszczem). Ci uczniowie, którzy jeszcze nie czytali powieści z Mockiem lub Popielskim w roli głównej, z pewnością sięgną po te książki; ci, co je przeczytali, zdobyli kolejny poziom interpretacyjny – poznali tajniki tworzenia postaci i fabuły; a ci, co szczególnie ulubili kryminały dziejące się w przestrzeni dawnego Wrocławia, ustawili się w długiej kolejce po autografy.
(ab)