Czy kiedykolwiek mieliście okazję na chwilę wcielić się w rolę dziennikarza? Młodzież z liceów Wrocławia miała. Rękę na pulsie trzymali: Marek Miller, wykładowca w Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego, Jędrzej Morawiecki z Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej we Wrocławiu oraz dr hab. Arkadiusz Lewicki z tegoż samego Uniwersytetu. Jak owocne było spotkanie z ikonami dziennikarstwa?
Zanim rozpoczął się wykład Marka Millera, na salę wpadła jak burza dziennikarka radiowa i telewizyjna, Jolanta Krysowata (Kreska). Odebrała dyplom z podziękowaniami za pracę w jury Ogólnopolskiego Konkursu na Felieton tak szybko,że nie jestem pewna, czy w ogóle ktoś zdążył zauważyć, kto i za co został nagrodzony.
Pan Miller, z drobnym tylko zaskoczeniem, gdyż zna Kreskę od lat i wie, że życie w biegu jest dla niej chlebem powszednim, rozpoczął swój wykład od słów: „Nie ukrywam, że miałem przygotowaną mowę otwierającą wykład. Chciałem rozpocząć od zauważenia, że dziś jest dzień kobiet, jednak Kreska, która niewątpliwie kobietą jest, wpadając tu jak tajfun, zburzyła moją koncepcję”. We wstępie przyznał, iż uważa, że wszystko ma swoją definicję, bez której człowiek się gubi oraz że każdy z nas powinien być wierny normie. W swoim wykładzie definiował, porównywał, opisywał i doradzał, czerpiąc z wieloletniego doświadczenia. Rozpoczął od definicji dziennikarza: „My dziennikarze jesteśmy jak komandosi, którzy mają wysadzić działa Navarony”. Przyznał, że swoim studentom na pierwszym roku karze nad biurkiem wypisać zdanie mówiące, że dziennikarz nie może być dupowaty. Nieważne, czy nie ma siły, ma gorszy dzień, czy boli go głowa, ręka w górze ma być zawsze!
Mimo swej słabości do płci pięknej, nie bał się odważnych stwierdzeń takich jak: „dziennikarstwo nie jest dla panienek z dobrego domu”, co natychmiast spotkało się z odzewem ze strony publiczności, w znakomitej większości złożonej z kobiet. Wykład Millera był pełen smaczków, okraszonych doświadczeniem dziennikarza. Uważa on, że na nic się zda komuś inteligencja, jeśli nie ma charakteru, oraz że dziennikarze są mniej zawistni od filmowców, gdyż sztuka nie zna kryteriów. Ciekawym momentem było porównanie dziennikarstwa do malarstwa. Miller pragnął skupić uwagę młodzieży na kreowaniu własnego sposobu malowania, uświadomieniu sobie osobistego stosunku do malowania. Próbował nakłonić młodzież, którą chętnie zwerbowałby do Laboratorium Reportażu, aby poszukiwała własnego stylu. Dziennikarz spotkanie zakończył pytaniem skierowanym do publiczności „Swoją drogą, ciekawe jakby wyglądała Panorama Racławicka, gdyby Kossak i Styka mieli do dyspozycji 3D?”
Jędrzej Morawiecki skupił się na stronie technicznej budowania reportażu. Prezentując fragmenty własnych, jeszcze niepublikowanych reportaży, pokazywał, co jest ważne przy jego tworzeniu. „W dziennikarstwie nie wolno kłamać, nie opowiada się bajek, trzeba przedstawiać artystycznie, ale należy trzymać się prawdy”. Cenną radą dotyczącą sztuki pisania reportażu było stwierdzenie, że tekst nie musi dawać odpowiedzi, ale powinien zadawać pytania. Dzięki demonstracji wielu trudnych sytuacji, w których może znaleźć się reporter podczas pracy, Morawiecki uzasadnił, jak ważny i przydatny w pracy jest dyktafon, pokazał, że w jednym przypadku sprzęt ten zdecydowanie ułatwia pracę, gdyż możemy nań zapisywać to, co widzimy i później swobodnie przelać na papier bez obawy o możliwość pojawienia się zakłamania z powodu zawodnej pamięci. W drugim przypadku, materiał zapisany na dyktafonie jest zabezpieczeniem dla reportera, który w razie potrzeby, może odtworzyć materiał i potwierdzić opisywaną przez niego rzeczywistość.
Ostatni z prowadzących, Arkadiusz Lewicki, natomiast skupił się na aspekcie teoretycznym repostażu. Swój wykład budował w oparciu o tabele, diagramy, wykresy, które obrazowały rodzaje dziennikarskie oraz ich budowę. Podawał wiele przydatnych w tej dziedzinie definicji. Również pokazał, jak zawodna jest ludzka pamięć, ile, podczas opisywania faktów z pamięci, może wkraść się nieświadomego zakłamania. Lewicki przedstawił również uczestnikom wykładu cechy dobrego reportażu, którego tematyka i bohaterowie są mocno zakorzenieni w rzeczywistości oraz opisywanym miejscu. Na koniec postawił niepokojące pytanie „Czy prasa papierowa zginie?” Sam też udzielił na nie odpowiedzi: „Nie wiem, ale tabletem trudno zabić muchę”.
Warsztaty pozwoliły młodzieży bliżej poznać formę, jaką jest reportaż. Ciekawym doświadczeniem było chwilowe wcielenie się w dziennikarza i sprawdzenie się w tej roli. Mnie osobiście warsztaty pomogły podjąć decyzję w na temat kierunku studiów.
Natalia Sikora
kl. 2e