9 czerwca, popołudniową porą w Bibliotece Miejskiej w Centrum Biznesu GRAFIT odbył się wernisaż wystawy prac fotograficznych autorstwa uczniów i absolwentów naszej szkoły. Tłumnie na to wydarzenie przybyli przede wszystkim gotowi cieszyć się z sukcesu artystów ich koledzy i rodzice aczkolwiek nie zabrakło również skromnej reprezentacji pracowników naszego liceum.
Całość ekspozycji składała się z trzech pomniejszych wystaw:
– prezentacji prac Bartka Sienkowskiego pt. „Spotkanie z czasem”
– wystawy pt. „Moja wielka grecka wycieczka” będąca zbiorem prac absolwentów naszej szkoły stanowiących podsumowanie wycieczki do Grecji, która odbyła się w zeszłym roku szkolnym i w której skład weszły prace Agaty Nahajowskiej, Niki Dimitulis, Ewy Wolniewicz, Anny Wilk, Pauliny Gidzińskiej, Tosi Rosik-Rosińskiej i Mikołaja Tobjasza.
– oraz z cyklu „Myśli nieuczesane w obraz zaklęte”, będącego zestawem fotografii obecnych uczniów klas pierwszych, którzy pragnęli podzielić się z publicznością swoją wrażliwością artystyczną. Do grona autorów należą Marta Lis, Justyna Kościółek, Bożena Luts, Jakub Kłak i Weronika Pogorzelska.
Fotografia to medium stosunkowo młode, bo liczy sobie zaledwie 180 lat ale zdążyło już uzyskać status sztuki. Stało się tak nie dlatego, że aparat fotograficzny potrafi wiernie odwzorowywać otaczający nas świat ale dlatego, że mimo tej wierności na zdjęciu pozostaje margines tego co niejasne, i niedopowiedziane. Wiąże się to z zatrzymywaniem ulotnej chwili oraz kreowaniem własnej metafory naszej ludzkiej kondycji i osobistej wizji świata, który nas otacza. W efekcie nieruchome obrazy stają się odautorskim komentarzem, czasem poetyckim i lirycznym, czasem zaś wstrząsającym i zmuszającym do rewizji przyjętego uprzednio obrazu rzeczywistości. Nasi artyści jak było widać po zróżnicowaniu zaprezentowanych prac chętnie bawią się tym medium a by docenić wyjątkowość ich prac warto poświecić im parę słów.
– Bartek Sieńkowski tworzy zapis realnych wizerunków natury, które jednak dzięki światłu, zamgleniu i dramaturgii konturów wprowadzają nas w świat nasycony metafizyką. Jak twierdzi autor to świat, w którym możemy poczuć jak „skrapla się czas”.
– Marta Lis chętnie wraca do jednego motywu lub tematu, przepracowując go wciąż od nowa. Za każdym razem powstaje nieco inna wizja świata a drobne przesunięcia i zniekształcenia wyjściowego obrazu mogą stawiać przed nami pytanie, która wersja dostępnej nam rzeczywistości jest tą właściwą i czy w ogóle ostateczny obraz świata istnieje.
– Weronika Pogorzelska swoim fotografiom nadaje z góry przyjęty kadr. Wizerunek świata ujęty w pole koła przypomina o obiektywie aparatu, będącym tym właśnie narzędziem, przez który artystka obserwuje świat. Ten ciekawy zabieg estetyczny uświadamia widzowi, że ujęcie zarejestrowane przez kamerę jest tylko cząstkowym, wizerunkiem rzeczywistości, a praca fotografa polega między innymi na wyborze konkretnego kadru i odrzuceniu wszystkiego znajdującego się na jego marginesie. To co z woli artysty pozostało poza polem obiektywu, nie wpisze się w odgórnie projektowaną opowieść o świecie. W efekcie prace te nie tylko przykuwają naszą uwagę kolorem i kształtem rejestrowanej rzeczywistości ale również uświadamiają nam, że dostępna zazwyczaj prawda o świecie pozostaje jedynie prawdą cząstkową i niepełną.
– Prace Jakuba Kłaka przypominają zarówno prace impresjonistów jak i realistów. Czasem zamazane, o odrealnionych barwach, wydawałoby się niechlujnie kadrowane, konfrontują nas z przypadkowo rejestrowana chwilą i miejscem. Kiedy indziej uprzytamniają istnienie rzeczy poprzez niemal natrętne eksponowanie detalu, który uwypuklony w ten sposób ma nam coś opowiedzieć o całości. Niepełność, niewyraźność albo z kolei wręcz zegarmistrzowska precyzja w odwzorowaniu szczegółu są impulsem dla poruszania naszej wyobraźni, która domaga się domknięcia rozpoczętej w ten sposób opowieści.
– Justyna Kościółek z kolei swoje prace rozpina pomiędzy dwoma biegunami. Młodość i starość – dwa stany istnienia. Twarze i dłonie – dwa narzędzia ekspresji. Susan Sontag mówiła, że paradoks fotografii polega na tym, iż służąc do unieśmiertelniania tego co kruche i nietrwałe, tak naprawdę dobitniej konfrontuje nas z prawdą o przemijaniu. Prace Justyny wprowadzają nas w opowieść o przemijaniu właśnie – o młodości, zniewalającej urokiem, pełnej witalizmu i nadziei oraz o koniecznym dla niej kontrapunkcie – starości, zarówno tej pięknej, pogodnej i wyciszonej ale również tej, w której przede wszystkim towarzyszy człowiekowi samotność, gorycz i i izolacja.
– Bożena Luts balansuje między wizją świata totalną i szczegółową. Bawiąc się formą i kolorem wykazuje szczególną wrażliwość przy doborze motywu i kadru. Rejestrowany obraz, nieco odrealniony poprzez późniejsze manipulacje rozpiętością tonów i nasyceniem barw wprowadza widza w świat pięknych plenerów i intrygujących drobiazgów. Balansowanie przez artystkę pomiędzy rozmachem rozległego pejzażu a urodą pojedynczych pąków kwiatów, urzeka barwą i fantazyjnością ujęć, umożliwiając nam podróż w zawsze zachwycający świat natury.
Trzeci cykl zdjęć to prace naszych absolwentów, którzy podczas wyjazdu do Grecji w czerwcu zeszłego roku próbowali dokonać fotograficznego zapisu greckiej atmosfery – miejsc, ludzi i natury. Na zebranych tu fotografiach widać ich wrażliwość na światło, bajeczne błękity wody i nieba, wielkie przestrzenie i niezwykle wyrazisty kolor, pulsujący energią słonecznego południa. Artyści potrafią urzekać zniewalającymi panoramami jak i wprowadzać nas w greckie mikroświaty, a rozmaitość ujęć składa się w polifoniczną opowieść, która sumuje bardzo osobiste wspomnienia z tego wyjazdu.
Chciałabym, jako organizator wernisażu podziękować osobom, bez których ta wystawa by nie zaistniała –pani Mirosławie Gorczyńskiej oraz mojemu mężowi, który jako niestrudzony wolontariusz pomagał mi przy montażu wystawy i bez którego na pewno bym sobie nie poradziła. A wszystkich ten tekst czytających serdecznie zapraszam do Biblioteki Miejskiej przy ul. Namysłowskiej 5 (w Centrum Biznesu GRAFIT) do obejrzenia wystawy, która będzie się tam znajdować do 27 czerwca. Naprawdę warto!
Agata Rusnak-Kozłowska